wtorek, 19 lutego 2013

pudełko w stylu MARINE

Witajcie!
ostatnio zostałam poproszona o zrobienie pudełka w morskim klimacie, które docelowo miało stanąć w przedpokoju Marty :)
Moja Droga! mam nadzieję, że ładnie się wkomponowało w Twój morski przedpokój! :)





wnętrze


morskie dodatki u Brunka w pokoju ;)

Miłego dnia Kochani!

Pamiętajcie o zapisach na Candy!! :) Komplet czeka właśnie na Ciebie!! :)

niedziela, 17 lutego 2013

tęczowe CANDY ♥ zapraszam!

Dzień dobry Kochane!
Z niecierpliwością czekam na wiosnę, chociażby już tą kalendarzową ;)
Uwielbiam ten okres zaraz przed... kiedy w powietrzu czuć, że zima odchodzi, pojawia się coraz więcej słonecznych dni, powolutku natura budzi się do życia, a ja zawsze w tym okresie wspominam, ile cudownych chwil w moim życiu zdarzyło się właśnie na wiosnę... :)

Już od dłuższego czasu chodziło mi po głowie zorganizowanie CANDY, 
nie wiedziałam jeszcze, co przygotować, ale wiedziałam, że zorganizuję je właśnie w tym okresie ;)

Marzec to dla mnie wyjątkowy miesiąc ♥
Mam mnóstwo okazji do świętowania: poczynając od urodzin moich rodziców, przez nasze zaręczyny, urodziny moich obu chłopaków, na pierwszym dniu wiosny kończąc (to był również dzień, kiedy wyszliśmy z Brunkiem po jego narodzinach ze szpitala) :)
Jak widzicie, Candy musiało zostać zorganizowane właśnie w tym czasie... ;)

Ale nie przedłużając, chciałam zaprosić Was na moje pierwsze CANDY !!!
Rozpoczyna się ono na miesiąc przed urodzinami Bruna, a skończy się 21 marca, czyli w kalendarzowy pierwszy dzień wiosny! :)


Przygotowałam dla Was tęczowo-muffinowy zestaw ;) w którego skład wchodzi zrobiony przeze mnie serwetnik, pudełko z 6 podkładkami pod kubki, łyżka (na brudną łyżkę/widelec itp. podczas gotowania/pieczenia) z nowej kolekcji firmy Home&You oraz novelty key cover (czyli innymi słowy "pokrowiec" na klucz ;)) firmy Accessorize :)

Jak już wiecie, uwielbiam kolory oraz muffiny/cupcakes (piec i jeść ;)) 
- dlatego przygotowane przeze mnie przedmioty ozdobiłam serwetką w kolorowe kropy i apetyczne cupcakes :)
Wykorzystałam do tego piękne serwetki zakupione w Decoupage Garden oraz zrobiłam mój pierwszy transfer za pomocą preparatu Transfer Glaze (zabawy przy tym, że hej!;))

Jeśli podoba Wam się taki zestaw, zapraszam do udziału w moim Candy!!! :)


Zasady mojego CANDY:
  • zostaw komentarz pod tym postem, deklarujący chęć przygarnięcia tęczowych prezentów ;)
  • zamieść u siebie na blogu baner ze zdjęciem (podlinkowany do mojego bloga)
  • dołącz do osób obserwujących mojego bloga - będzie mi bardzo miło, jak zostaniesz na dłużej :)
  • polub proszę mój profil na Facebooku - nie jest to obowiązkowe, bo nie wszyscy posiadają tam konto 
  • osoby, które nie posiadają bloga również mogą wziąć udział w Candy, pod warunkiem, że pod zamieszczonym komentarzem dodadzą swoje imię i adres e-mail
Zapisy trwają do 21 marca, do północy.
22 marca wylosuję zwycięzcę! :)


baner do pobrania :)


Życzę Wam powodzenia !!! :)

sobota, 16 lutego 2013

My so called life... :)

Moi Mili,
Ten post miał wyglądać zupełnie inaczej, nawet tytuł był inny, wszystko miało być inne...trochę bardziej poważne, może i mniej optymistyczne (bo akurat takie we mnie emocje drzemały przedwczoraj..i taki był dzień), ale nadszedł wczorajszy, bardziej radosny, spokojny (w dosłownym tego słowa znaczeniu), "słoneczny"w naszych czterech ścianach... :-) i ten właśnie opublikuję, a tamtego nawet nie zachowam, skasuję i będę się starała nie dzielić z Wami już żadnymi smutkami (bo i każdy z nas ma jakieś, a nasze po prostu się skumulowały..takie psikusy czasami nam życie funduje) 
Ostatecznie o zmianie nastroju tego wpisu zadecydowały...zarzucane na moja szyję kilkanaście (a może i -dziesiąt) razy małe rączki i całujące mnie obślinione i klejące od żelek ;-) małe usteczka :-) mojego MAŁEGO mężczyzny... mniej i bardziej poważne rozmowy z moją Mami:-* oraz wieczorny kanapowy seans filmowy z dużym mężczyzna:-) i to jest właśnie moje ŻYCIE...moje codzienne "Walentynki" z ludźmi, których kocham ♥
...a wszystko inne, nawet to złe i smutne, co czasami do nas "wpada" znienacka, to w końcu mija, przychodzi lepszy, słoneczny dzień i rozwiewa złe myśli, nastrój i pozwala popatrzeć na wszystko z innej strony! Chyba i takie chwile są każdemu potrzebne (szkoda tylko, że ostatnio kosztem naszego małego Szczęścia...)

Ponieważ tamten post nie napawał optymizmem w związku z naszą kolejną wizytą w szpitalu (na szczęście krótką), ale o tym, co złe pisać już, jak obiecałam, nie będę... to i moje plany nieco się zmieniły...
nie będzie dłuższej przerwy na blogu, o której myślałam, choć na pewno będzie mnie trochę mniej...bo teraz mój mały CUD potrzebuje dużo więcej czułości, tulenia, noszenia, zabawy, pieszczenia..a ja? cóż..nie kocham niczego bardziej, jak dawania mu tego :)
więc jedyne co mogę, to Was przeprosić, że na Waszych blogach będzie mnie trochę mniej, a i na tworzenie poświęcać będę o połowę mniej czasu....
co nie znaczy, że nie zapraszam Was na jutrzejsze CANDY ;) tak tak! moje pierwsze candy, które przygotowałam dla Was już miesiąc temu... :) i czekałam właśnie na 17 luty... ale o tym jutro!

na koniec kadr, który uwielbiam, bo pokazuje w końcu spokojny sen naszego Brunka :)
to dla nas-rodziców, ostatnio największa radość :)

"Sen jest balsamem dla duszy"
(William Shakespeare)



Cudownego weekendu Kochane!!!

wtorek, 12 lutego 2013

włoski ogród - komplet dla cioci Dorotki ;)

Kochane Moje,
na jakiś czas przed pobytem w szpitalu zostałam poproszona o zrobienie kompletu herbaciarka + taca, dla cioci mojej koleżanki Kasi :) (od projektu SÓWkowego).
W trakcie naszych ustaleń dowiedziałam się od Kasi, że ciocia uwielbia robić na drutach :)
więc postanowiłyśmy rozbudować zestaw :)
Nie wiedziałam, że są dostępne pudełka na druty, ale w końcu znalazłam, zamówiłam i zabrałam się do pracy...
musiałam ją przerwać, bo na 1,5 tygodnia "zamieszkaliśmy" w szpitalu.
Po powrocie ponownie ostro zabrałam się do pracy i dziś chcę Wam zaprezentować cały komplet :)
Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona :) patrzę na zdjęcia i po prostu mi się PODOBA! ;)

Długo myślałam, jak powinno wyglądać pudełko na druty...pomysł oczywiście przyszedł nagle, gorzej było z dostępnością pewnych dodatków...brakowało mi literki "O", ale mój pomysłowy duży mężczyzna podsunął mi pod nos drewniany guzik :) i tym oto sposobem powstał wyjątkowy napis "HOBBY" :)
Niebieskie dodatki umieściłam w herbatnicy (przedziałki) i w pudełku na druty. Bardzo mi pasowały do całości!
Wszystkie przedmioty są poprzecierane (pod spodem szara farba Fluggera - uwielbiam ten kolor!, wierzch biały, a serwetka mojej ulubionej włoskiej firmy :))

A Wy co myślicie o tym zestawie?? :)
Ciocia Dorotka powinna go otrzymać na dniach, wczoraj został wysłany do Kasi :)
Czekam na reakcję, jak zwykle, z przyspieszonym biciem serca... ;)



herbaciarka z 12 przegródkami ;)



 taca


pudełko na druty

poniedziałek, 11 lutego 2013

świąteczne Anioły dla Hanutki i FrAniołka ;)

Witajcie,
za oknem zima, Ostatki dopiero we wtorek, więc jeszcze mieszczę się z tym postem w okresie po-Bożonarodzeniowym, prawda? ;)

Aniołki zostały zrobione specjalnie dla dzieci mojej koleżanki - Jusi z Opola, znanej w świecie blogowym, jako bistro mama :) (polecam jej przepisy z czystym sumieniem! nie dlatego, że się znamy, a dlatego, że są wyjątkowe, przepyszne (przetestowałam wiele z nich), a bloga czyta się, jak powieść...) ♥

Aniołki mają na plecach narysowaną pierwszą literę imienia :) skrzydła pomalowane w "dziewczyńskim" i "chłopackim" kolorze ;) a brzuszki ozdobione świątecznym motywem :)
Na Franiowym Aniołku renifer dostał "red nose" z cyrkonii ;) a na Haniowym pudełko, na którym siedzi laleczka przyozdobiłam większą ilością czerwonych cyrkonii :)

Jak Wam się podobają? :)




niedziela, 10 lutego 2013

HOME SWEET HOME ♥

Kochane! Jesteśmy w domu !!! 
Ostatni mój wpis na blogu pojawił się w poniedziałek 28 stycznia... dwa tygodnie temu...

Należą się Wam małe wyjaśnienia...
...po udanym weekendzie, w poniedziałek (właśnie 28 stycznia), późną nocą pojechaliśmy do szpitala, bo Bruncio ledwo łapał oddech :( jak jestem ostatnią osobą do panikowania w takich sytuacjach, tak wtedy na prawdę przestraszyliśmy się z mężem nie na żarty :( bo Brunio nie miał ani kataru, ani gorączki, ani nie kaszlał...na pierwszy rzut oka był zdrowy.

W szpitalu pomimo podania mocnego sterydu i nebulizacji nadal oddech był płytki i przyspieszony, nawet trudno było osłuchać Brunka, bo świszczał okropnie... dopiero po całej nocy pod tlenem, z kroplówką i nebulizacjach było na prawdę o wiele wiele lepiej...
Oczywiście zostały zrobione badania, posiewy, podany antybiotyk (o szczegółach wszystkich sytuacji nie ma się co rozpisywać, bo jeśli którakolwiek z Was była kiedyś z dzieckiem w szpitalu, wie, jak bardzo pęka serce matki patrząc na cierpienie własnego dziecka..nawet przy "zmianach" miejsca wenflonu :( ...u nas została tylko stópka :( na rękach już nie było wolnej dobrej żyły) i po kilku dniach już było pewne, że to mycoplazma i bardzo silne zapalenie płuc..totalnie bezobjawowe, jak można było zauważyć... lekarka dyżurna, która nas w nocy przyjmowała, wpadła po kilku dniach na górę zapytać, jak miewa się jej pacjent? dodając, że przyszła sprawdzić, bo to najcięższy przypadek, jaki przyjmowała od kiedy pracuje... a ja, żeby chyba siebie podnieść na duchu, zadałam pytanie retoryczne: "mam nadzieję, że niedługo Pani pracuje?"

Nie wdając się zbytnio w szczegóły, cieszę się, że po 1,5 tygodnia jesteśmy w końcu domu...bo mimo, że w szpitalu na prawdę nie było źle (nie mam na co narzekać, bo jak dla mnie personel i warunki były w porządku. Podejście do dzieci też mieli nie najgorsze. Tatuś odwiedzał nas codziennie, siedząc do północy, a Mama Kochana wpadała z pyszną zupą ;)) to co dom, to dom :)
Przed nami długa droga do pełnego wyzdrowienia, ale jest coraz lepiej!
Mały szaleje, jeździ po domu wózkiem pełnym zakupów ;) i sprzedaje nam od rana do wieczora "mlenio" (mleko), "kałe" (kawę), "bułe" (jabłko) ;) i "ołółek" (ogórek) nabijając wszystko na kasę i robiąc przy tym duży "bałałał" (bałagan) ;) ...tylko czekać, jak zażąda za towar pieniędzy! ;)


Dziękuję tym, którzy o nas myśleli, którzy pisali i dzwonili! :*
...każdy jeden telefon, sms był dla mnie bardzooo ważny! Dziękuję!
A mój synuś, co tu dużo mówić, był bardzo dzielny...odnalazł się w tej sytuacji lepiej, niż niejeden dorosły ;)

Na koniec muszę Wam opisać jedną komiczną sytuację ;) (bo kto powiedział, że w szpitalu jest nudno?!;))
Po chyba 5 dniach na dużej, otwartej sali (z której nota bene Brunek ciągle uciekał na korytarz, robić "pice" (pizze;)) bo tam był kącik z zabawkami dla dzieci) przenosiliśmy się do izolatki. Jak już wszystkie rzeczy przenieśliśmy, ściągałam pościel na "starym" łóżku...Brunek wdrapał się na nie, położył, zamknął oczy i udawał, że śpi, żebym go stamtąd nie wzięła ;) ...i tak wracał na to łóżko kilka razy, a ja za nim goniłam i na rękach zanosiłam z powrotem do naszego pokoiku ;)
Jak widać, nawet w takim miejscu dziecko przyzwyczaja się do "swojego" łóżka ;)

A teraz Home Sweet Home i kilka ujęć z naszego pachnącego wiosną mieszkania :):):)


herbata w ulubionym kubku, wypita w domu, smakuje o wiele lepiej ;)

patrząc przez okno..czy to w dzień, czy w nocy i mając przed oczami taki widok...
wiem, że jestem w DOMU :)


 całuję na dobranoc
Kaja